piątek, 7 grudnia 2012

019 - This Woman's Work

- Dziękuję za wszystko, Marisol- przytuliłam kobietę, która z chęcią odwzajemniła uścisk.
Alex już czekał w samochodze, by odwieźć mnie na lotnisko. Ostatni raz odwróciłam się w stronę rodzinnego domu Sanchezów i pomachałam wszystkim osobom tam zebranym. Mogłam wrócić do Hiszpanii z czystym sumieniem.
Po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się przy odprawie na lotnisku.
- Dziękuję Ci za wszystko, Alexis- zaczęłam, spoglądając mu w oczy- Zawsze będziesz zajmował szczególne miejsce w moim sercu- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam się do niego.
- Ty w moim też, Kwiatuszku- szepnął do mojego ucha.
Wspięłam się na palce i musnęłam ustami jego policzek. W końcu kiedy zajęłam swoje miejsce w samolocie, odetchnęłam z ulgą. Poczułam, że po powrocie do domu muszę naprawić jeszcze coś.
*
- Co Ty robisz w domu, Kochanie?- w progu powitał mnie zdziwiony ojciec.
- Też się cieszę, że Cię widzę- zaśmiałam się i przytuliłam się do niego- Chodź do salonu, wszystko Ci opowiem- poprosiłam i po zostawieniu walizki przy schodach udałam się we wspomniane wcześniej miejsce.
Barcelona, jak na tak ciepłe miasto przystało, przywitała mnie upałem i nieskazitelnie niebieskim niebem. Z wielką radością rozglądałam się po ulicach, jadąc taksówką do domu. Czułam się młodsza o kilka lat, jakby z mojego życiorysu zostały wymazane niektóre przykre wydarzenia.
- Rozstałam się z Alexisem- ogłosiłam, lekko obawiając się jego reakcji.
- Czy on Ci coś zrobił? Jak go tylko dorwę...- zaczął, ale uspokajająco położyłam dłoń na jego przedramieniu.
- Spokojnie, tatusiu, nic się nie stało, rozstaliśmy się w całkowitej zgodzie. Po prostu stwierdziłam, że nie mogę go przy sobie trzymać, skoro kocham kogoś innego- wzruszyłam ramionami i zamoczyłam usta w kawie, którą przygotowała Eliza.
- Znów Leo? Przecież planują z Aimee ślub- zdziwił się.
- Nie jego miałam na myśli- wtrąciłam cicho, a on zamilknął, patrząc na mnie skonfundowany- Właściwie to nigdy nie był Leo ani Alex. Zawsze kochałam Cesca. Tylko i wyłącznie jego. Byłam po prostu zbyt głupia, by to zauważyć i coś z tym zrobić- wyznałam, ocierając ukradkiem łzę, spływającą po moim policzku.
Obok pojawiła się Eliza, która przytuliła mnie do siebie i delikatnie gładziła moje włosy.
- No to może powinnaś coś z tym zrobić?- podsunął niepewnie Pep.
- Już za późno. Fabregas spotyka się z tą całą Emily- mruknęłam.
- Wcale nie jest za późno, Kochanie. Jestem pewien, że on też coś do Ciebie czuje- powiedział tajemniczo i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Muisz zaryzykować- dodała Eliza, a ja w tym momencie zaczęłam dziękować Bogu, że mam w swoim życiu takich ludzi.
*
Zaklął cicho, kiedy kolejny raz piłka wymknęła mu się spod kontroli i zaliczył kolejną łatwą stratę na korzyść rywala. Koledzy z drużyny coraz częściej zdawali się być zirytowani jego grą w ostatnim czasie, ale cierpliwie to znosili i nic nie mówili. W końcu trener zdecydował się wpuścić na boisko Torresa, a zdjąć jego. Z mieszanymi uczuciami udał się prosto do szatni, wziął szybki prysznic i pojechał z powrotem do hotelu. W pokoju rzucił w kąt swoją torbę i z głuchym jękiem padł na łóżko. Wyjął z kieszeni spodni telefon i spojrzał na jej zdjęcie. Była na nim taka radosna i pełna życia, że sam uśmiechnął się na ten widok. Doskonale pamiętał ten moment. Pewnego kwietniowego popołudnia wybrali się na spacer. Na zewnątrz wiał silny wiatr, a ona zapomniała związać swoje długie włosy. Śmiał się, kiedy zdenerwowana usiłowała założyć je za ucho, ale nie wychodziło jej to, więc w końcu się poddała i dołączyła do niego i razem zaśmiewali się z byle czego.
Usłyszał ciche pukanie do drzwi, które wybudziło go z tego dziwnego stanu. Po chwili wyłoniła się zza nich głowa Gerarda, który po upewnieniu się, że ma czysty teren, wszedł do pokoju, a tuż za nim pojawił się Xavi.
- Hej, Stary- mruknął i usiadł na łóżko- Wszystko w porządku?- zapytał niepewnie, na co Fabregas wzruszył smętnie ramionami.
- Chcielibyśmy z Tobą pogadać o Emily- dorzucił Hernandez.
- Nie chcę gadać o żadnej babie, one rujnują mi życie- rzucił chłopak.
- Dobra, dosyć tego!- warknął w końcu Pique- Ta Emily? Powiedzmy sobie szczerze - leci na Ciebie tylko dlatego, że jesteś sławny i masz kasę!
- Dzięki- wtrącił z przekąsem.
- Poza tym, nawet jej nie lubisz! Co możesz widzieć w kimś takim jak ona? Trąci od niej fałszem na kilometr. Nie pasuje do Ciebie tak jak Sophie- chodził po całym pomieszczeniu i w zdenerwowaniu wymachiwał rękami.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi- oznajmił Fabs.
- Ta, jasne- prychnął Pique, nie przerywając nerwowego krążenia po pomieszczeniu.
- Skoro już o niej mowa- wtrącił Xavi, patrząc niepewnie raz na jednego, raz na drugiego- Myślę, że powinieneś o czymś wiedzieć, zanim zdecydujesz się na jakiś poważniejszy krok w związku z Emily- dorzucił.
- Tak- podłapał Pique- Ta laska ma nierówno pod sufitem! Kto normalny spycha ludzi ze schodów?- zaczął bełkotać.
- Czekaj, chwila. O czym Ty mówisz?- zaniepokoił się Cesc, patrząc podejrzliwie na zdenerwowanego przyjaciela.
- Chodzi o to, że razem z Gerardem byliśmy świadkami pewnej sytuacji z ich udziałem- wtrącił cicho Xavi.
- Och, na miłość Boską!- krzyknął Geri- Emily zepchnęła Sophi ze schodów twierdząc, że stoi jej na przeszkodzie w zdobyciu Ciebie. Dlatego Guardiola nie bierze udziału w Mistrzostwach- wykrzyknął w końcu Pique.
W tym momencie i tak już ostro popieprzony świat Ceca Fabreagasa znalazł się w jeszcze gorszym stanie. A potem nagle wszystko stało się jasne. Wiedział już, że kobietą jego życia była ta, która zawsze trwała przy jego boku. Gerad miał rację - ta cała Emily do niego nie pasowała.
- Dzięki, chłopaki!- wykrzyknął nagle- A teraz wypad, muszę zadzwonić- dorzucił i szybko złapał za swój telefon.
*
Następnego ranka, ubrana w zwiewną sukienkę, wsiadłam do samochodu i nieco zdenerwowana pojechałam w miejsce, które kiedyś miałam nadzieję nazwać swoim domem. Zaparkowałam na podjeździe i po zgaszeniu silnika zabrałam torebkę i podeszłam do frontowych drzwi. Po naciśnięciu dzwonka wzęłam kilka głębokich oddechów i usiłowałam opanować drżące ręce. W końcu, kiedy w progu pojawiła się osoba, której oczekiwałam, uśmiechnęłam się blado.
- Możemy porozmawiać?
***
Ciekawe, czy domyślacie się, kim jest osoba na końcu. Rozwiązanie w następnym odcinku :D Proszę o wasze opinie - są dla mnie naprawdę ważne :P